Sobotnia wycieczka w góry okazała się absolutną porażką organizacyjną. 14 najwierniejszych wielbicieli gór zebrało się o 7.00 rano, aby dowiedzieć się, że nie ma dla nich transportu, ponieważ uniwersytecki busik jest w naprawie. Rozpoczęło się standardowe poszukiwanie samochodów, ale mimo usilnych starań nie przekroczyliśmy liczby dwóch pięcioosobowych pojazdów. A oczywiście nikt nie chciał zrezygnować. Bernard więc, zamiast zarządzić losowanie (ostatecznie zawsze lepiej, żeby 10 osób miło spędziło czas niż żadna), odwołał całą wyprawę, jako powód podając złą pogodę i brak transportu. Pogodziliśmy się wszyscy z tym faktem, ale jakoś nie chciało się jeszcze nikomu wracać do domu, więc staliśmy radośnie sobie plotkując, gdy nagle Bernard, bardziej chyba od nas zawiedziony, że nie pojedziemy w góry, zauważył że 5 osób już poszło, więc zmieścimy się już do dwóch samochodów. Pełne zaskoczenie taką propozycją bez namysłu wyrzuciło ze mnie szereg uwag, jak bardzo byłoby to niesprawiedliwe,a Bernard przyznał mi rację. Ale kiedy 10 minut później pomysł ten pojawił się już po raz drugi, bez zbędnego gadania wsiedliśmy do samochodów i po prostu pojechaliśmy.
Wycieczka odbyła się pod znakiem błota i śniegu, w zależności od wysokości. Rozpoczęliśmy więc od brnięcia w mazistej, brązowej brei, która bardzo dokładnie oblepiała wszystko, co choć przez ułamek sekundy miało z nią kontakt. Po niedługim czasie wszystkie buty były już całkowicie zuniformizowane, niezależnie od koloru i fasonu wyjściowego.
W wyższych partiach natomiast natknęliśmy się na śnieg, którego nie było co prawda zbyt wiele, ale dawał bardzo dużo radości. Bitwa na śnieżki absolutnie obowiązkowa.
Pogoda była przepiękna, ciepła i słoneczna. Musieliśmy co prawda w tym celu zmienić miejsce wycieczki o kilka szczytów bardziej na zachód, ale powszechnie wiadomo, że znacznie przyjemniej chodzi się po górach, gdy człowieka otaczają piękne widoki.
Nazajutrz Bernard tak jak zwykle przesłał nam kilka zdjęć. Pod nimi pojawiło się wyjaśnienie: mimo złych warunków pogodowych, jednak zdecydowaliśmy się z kilkoma osobami zrealizować zaplanowaną wycieczkę. Na jego miejscu nie spojrzałabym pozostałej piątce studentów w oczy.
No comments:
Post a Comment