Dzisiaj rano pisaliśmy testy językowe, aby przydzielić nas do odpowiednich poziomów na resztę pobytu. Wszystko się wyda, z niecierpliwością czekam na wyniki. Następnie w ramach odstresowania przewidziano dla nas zabawę połączoną ze zwiedzaniem miasta. Podzielono nas na grupy, dostaliśmy zadania, szukaliśmy informacji i rozwiązywaliśmy zagadki. Podziwiam kogoś, kto to wymyślał, udało mu się stworzyć dobrą grę, a przy tym nie infantylną, co z pewnością nie było łatwe. Tylko my niestety okazaliśmy się super geniuszami, bo zamiast głowić się nad rozwiązaniami trzy przewidziane na to godziny, skończyliśmy już po pierwszej. Ale nikt nie narzekał, udaliśmy się wszyscy na najlepsze lody w mieście, Pan Lodziarz prawdopodobnie zrobił na nas interes życia :).
Jako że miasteczko nie jest specjalnie duże, mer Pau przygotował dziś po południu w merostwie specjalne przywitanie dla Erasmusów. Spodziewaliśmy się raczej kolejnego nudnego wystąpienia, którego i tak nikt by nie słuchał, bo ani to ciekawe, ani ważne, ale spotkało nas bardzo miłe zaskoczenie. Mianowicie całkiem sympatyczna Pani Burmistrz przyszła nieprzygotowana jak studenci na zajęcia, a jej trzydziestosekundowe przemówienie opierało się na jednej informacji głównej: zaproszeniu na sok i ciastka. Jest moim autorytetem pod względem tworzenia prezentacji, idealnie opanowała umiejętność dostosowania wystąpienia do audytorium.
No comments:
Post a Comment